środa, 21 grudnia 2011

ZDROWY ROZSĄDEK

"Sodium Laureth Sulfate to totalny syfiasty, syntetyczny detergent wszechobecny i uczulający ludzi. Wysusza skórę, wywołuje świąd, rumień oraz charakterystyczne plamy. Najpierw pojawia się różowa plama, która mniej lub bardziej swędzi, następnie wysycha jej powierzchnia, nieco rogowacieje (staje się szorstka) i złuszcza się. Przy zanikaniu blednie od środka lub od obrzeża, pozostawiając lekkie odbarwienie, mijające po kilku dniach. Przy dużej nadwrażliwości Sodium Laureth Sulfate powoduje rozległe i zlewające się plamy, w formie potocznego liszaja. Zmiany nie reagują na hydrokortyzon i podobne kortykosteroidy. Dopiero odstawienie wszelkich produktów zawierających Sodium Laureth Sulfate daje całkowite wyleczenie. Trudno jest jednak wyeliminować Sodium Laureth Sulfate, bowiem jest tani, łatwy w zdobyciu i wygodny w produkcji. Sodium Laureth Sulfate występuje w szamponach dla psów, w szamponach dla ludzi, w niektórych płukankach do jamy ustnej, w tonikach do demakijażu, we wszelkich żelach i mydłach (tylko z nazwy) do mycia, w płynach do naczyń, w płynach do mycia urządzeń elektromechanicznych, w płynach i olejkach do kąpieli, w solach do kąpieli, w preparatach do mycia okrętów, samochodów, samolotów, podłogi, okien. Oczywiście jest też w środkach do mycia kibla, wanny, zlewu i pomieszczeń inwentarskich. Czyż nie jest wspaniałym wynalazkiem nowoczesnej chemii? Uniwersalny. Sodium Laureth Sulfate jest do mycia wszystkiego. Właściwie nikt nie wie jakim cudem znalazł się w kosmetykach i w produktach do higieny człowieka?. Kto pierwszy wpadł na tak genialny pomysł? Dlatego właśnie szampony wywołują łupież, swędzenie głowy, wypadanie włosów, uzależnienie włosów od całej grupy szamponów opartych na Sodium Laureth Sulfate. Dlatego ludziom łuszczą się uszy, swędzi skóra, dlatego takie masowe ataki atopowego zapalenia skóry, począwszy od niemowląt mytych wszechobecnym i panującym Sodium Laureth Sulfate. Pasta i płukanki do zębów ładnie się pienią, wszyscy są zadowoleni..."

14 oznak na to, że nasz współczesny świat chyli się ku upadkowi


Wielu ludzi wierzy, że z grudniem 2012 będzie koniec świata. Ja mówię, że to nonsens.

Bardziej uczciwą odpowiedzią jest to, że koniec świata jaki znamy... już się rozpoczął.

A to nie znaczy koniec świata – to znaczy zamknięcie jednej ery i narodzenie nowej. To jest przemiana, przejście między erami. Aczkolwiek to przejście może być najtrudniejszym i najkosztowniejszym przejściem, którego kiedykolwiek ludzkość doświadczała.

Jednakże nie czekaj na znaki w pobliżu grudnia 2012.

Poniżej przedstawiamy 14 oznak, które obserwujemy obecnie.Żyjemy przy końcu jednej ery i narodzin nowej ery. Ludzie w przyszłości patrząc wstecz na ten moment powiedzą, że to chwilka w historii, ale tym, którzy przechodzą przez proces wydaje się, że to tempo ślimacze.

Zapamiętaj – żyjemy w czasie końca świata jakiego znamy, z którego wyłoni się nowy świat, który będzie całkowicie inny niż ten obecny.

1.Tornada, huragany, trzęsienia ziemi, tsunami, powodzie, susze, pożary...

Najpierw wydawało się, że to przypadek, ale teraz widać, że zmiany pogody układają się w pewien wzorzec. Pogoda staje się coraz bardziej ekstremalna. Tam gdzie nie ma pożarów i susz są powodzie.

2. Wymieranie pszczół na całym świecie

Zespół masowego ginięcia rodzin pszczelich spowodowany najprawdopodobniej przez przemysł agrochemiczny pestycydami, a jeszcze GMO pogarsza sytuację roślin. Przemysł ten wypiera się odpowiedzialności.

Czym grozi wymarcie pszczół czy innych zapylaczy? Zacytujmy Einsteina:

``Kiedy pszczoła zniknie z powierzchni ziemi, to człowiekowi pozostaną już najwyżej cztery lata życia. Nie będzie pszczół, to nie będzie zapylania, nie będzie zapylania, nie będzie roślin, nie będzie roślin, to nie będzie zwierząt.......``

3. Klęska nauki: fizyka jądrowa

Katastrofa w Fukushimie dowodzi jednego: naukowcy są niebezpiecznie aroganccy w swoim planowaniu ogromnych projektów i nie biorą pod uwagę niesamowitej potęgi Matki Natury. Fizyka jądrowa obiecała nam czystą, zieloną energię, a otrzymujemy w zamian cichą, niewidoczną truciznę, która infekuje naszą planetę.

4. Złośliwe prześladowanie WikiLeaks
W dobie takiego szerzenia kłamstwa, nie ma miejsca dla prawdy. Tak więc ci, którzy mówią prawdę (Wikileaks) są zaciekle prześladowani tak, jakby byli przestępcami.

5. Powstanie medycznego państwa policyjnego

Atak uzbrojonych komandosów policyjnych (SWAT) na Maryanne Godboldo w Detroit (za odmówienie podawania córce leków psychotropowych)1 są tylko początkiem. Prawda jest taka, że system medyczny zaczyna używać broni do przymuszenia szczepień czy chemioterapii na dzieciach czy nastolatkach w całym USA.2

Medyczny system stał się tak ... bezużyteczny, skorumpowany i niebezpieczny, że musi użyć broni palnej, aby „przekonać” ludzi do wzięcia swoich lekarstw. Uzbrojony monopol medyczny jest zagrożeniem dla naszego zdrowia i naszej wolności.

6. Nasilająca się częstotliwość niedoborów żywności i klęsk plonów

Zauważyliście wzrost cen żywności? To jest dopiero początek. Ceny żywności będą osiągać astronomiczne ceny w najbliższych latach z powodu zmian klimatycznych, utraty zapylaczy (m.in. pszczół, trzmieli), globalnego skażenia plonów przez GMO, wzrostu cen ropy. Prawdziwa żywność staje się rzadkością w naszym świecie.

Dobrze abyś pomyślał o swoim ogrodzie przydomowym...

7. Opanowująca destrukcja świata przez korporacje paliwowe

Skażenie radioaktywne z Fukushimy nie jest jedną metodą niszczenia naszej planety. Przypomnijcie sobie o Zatoce Meksykańskiej, o największym wycieku ropy w historii, który się nie zakończył....

Do tej pory rozpyla się toksyczny Corexit – ponad rok od awarii.

8. Skażenie genetyczne naszej planety

To może być jeden z gorszych scenariuszy nadchodzącej klęski: masowe skażenie planety przez Genetycznie Modyfikowane Organizmy. To jest czyn kryminalny przeciw Naturze i przeciw ludzkości. Jeżeli „gen terminator” wprowadzi się i rozprzestrzeni oraz skazi swoim śmiercionośnym DNA rośliny uprawowe, spowoduje klęskę urodzaju i głód. Cel za tym stojący jest czystym złem...

9. Tyrania i represja dotykająca prawdziwą żywność

Jeżeli nie możesz sprzedać prawdziwej, wiejskiej żywności swoim sąsiadom będąc namierzonym i zaaresztowanym przez policję – to jest straszne, ale to dzieje się obecnie w USA. Inspektorzy FDA3namierzają również Amiszów. Znamiennym przykładem jest walka FDA z producentami ekologicznego niepasteryzowanego mleka.

10. Eskalacja fałszowania podaży pieniądza

Upadającemu systemowi ekonomicznemu grozi całkowita klęska. Nierozsądni liderzy myślą tylko o „rozwiązaniach”, które tak naprawdę przyspieszają upadek. Zabieg fałszowania podaży pieniądza przez Federal Reserve4 (ze swoim "ilościowym poluzowaniem” i innymi metodami fałszowania) jest klasyczną oznaką, że koniec naszego obecnego systemu zbliża się bardzo szybko. Ekonomiczne niedorzeczności są oczywiste dla tych, którzy znają matematykę.

11. Gwałtowny spadek inteligencji mas

Jednym z niepokojących objawów upadku jest wielkie ogłupianie społeczeństwa. Oglądający tylko telewizję, zahipnotyzowani zombie, którzy dominują w naszym społeczeństwie nie oferują absolutnie niczego wartościowego naszemu światu.

Oni są „bezmyślnymi konsumentami”, którzy się szczepią, oglądają telewizję, jedzą przetworzone śmieciowe jedzenie, nadużywają leków i wierzą we wszystko, co im powie rząd. Większość tych ludzi, oczywiście nie przeżyje upadku cywilizacji.

12. Bezwzględna manipulacja wiadomości w mass mediach

Większość ważnych wiadomości jest sfabrykowana w dzisiejszych czasach: informacje o akcie urodzenia Obamy; wiadomości o wojnie w Libii; o ekonomi i zadłużeniu USA czy Polski.

Jest to znak, że źródła informacji, na których polegają masy ludzi nie są w stanie głosić prawdy i muszą uciekać się do politycznego modyfikowania wiadomości. Podają fikcję począwszy od informacji o służbie zdrowia i medycynie po „wiarę” w ekonomię.

13. Bieżące farmaceutyczne zanieczyszczenie naszego świata

Poza skażeniem GMO i radioaktywnym naszego świata, doświadczamy również masowego farmaceutycznego zanieczyszczenia naszej planety.

Nie chodzi tylko o to, że fabryki farmaceutyczne zanieczyszczają swoimi produktami czy odpadami rzeki, ale również to, że ponad połowa ludzkości bierze lekarstwa prawie codziennie.

Leki te przechodzą przez ciała, wydalone dostają się do źródeł wody skażając wodę i wszelkie w niej życie m.in. ryby. Problem dotyczy również ... cmentarzy z ciałami współczesnego człowieka, które skażają glebę i wody gruntowe.

14. Radioaktywne skażenie światowych zasobów żywności

To co jest naprawdę podstępne to, że światowe zasoby żywnościowe są skażone radioaktywnym wyciekiem z Fukushimy. Poinformowano nas, że poziomy promieniowania są niskie, ale nie powiedziano nam prawdy o tym, jak radioaktywny cez pozostaje w żywności przez wieki.

Jak ludzkość przetrwa ekspozycję na:

  • tomografię

  • radioaktywną żywność

  • prześwietlenia rentgenowskie

  • skanery ciała na lotniskach

  • kuchenki mikrofalowe

  • telefonię komórkową

  • WiFi

  • linie wysokiego napięcia

Całkowite obciążenie różnym promieniowaniem osiąga poziom masowej bezpłodności. A może o to chodzi?

A to wszystko przyspiesza...

Grudzień 2012 r., może być przydatną datą jakiegoś środkowego punktu w czasie kryzysu, a może jako data wzmagająca dalsze przyspieszenie i tak już szybkiego upadku społeczeństwa.
Ale nie mylcie się: żyjemy już w czasach upadku naszego nowoczesnego świata. I mamy miejscówki w pierwszym rzędzie! (Ekscytujące, prawda?)

Zastanów się, co dzieje się wokół Ciebie w tych dniach.

Są to znaki z ostatnich porywów zdesperowanych cywilizacji, które opierają się na całkowicie niezrównoważonych praktykach, które nie wnoszą żadnej wartości dla życia w naszym świecie.

Są to Czasy Końca korporacyjnej oligarchii; monopolistycznej dla zysku maszyny korporacji, która zniszczyła wszystko w naszym świecie w zamian za lekko wyższe raporty kwartalnego zysku.
W poszukiwaniu większej ilości pieniędzy, ludzkość poświęciła jej dostawy żywności, jej pszczoły, jak i oceany, lasy oraz gleby. Napędzani chciwością ludzie, używają innych ludzi jako medycznego eksperymentu i mięso armatnie. Stworzono wojny, aby sprzedać więcej bomb i wymyślono choroby psychiczne do sprzedaży leków.

To są praktyki cywilizacji, która upadła ... i której dni są policzone.
Oglądając jak to wszystko się rozsypuje, jest o wiele bardziej interesujące, niż oglądanie tego jakby dalej działało w destrukcyjny sposób. Oczywiście zdajemy sobie sprawę, że musi powstać nowa cywilizacja w miejsce tej upadającej.

Pożegnaj się z fałszywymi instytucjami władzy

Oczywiście byłoby miło, gdyby nasi przyszli liderzy przypomnieli sobie znaczenie wolności i osobistej odpowiedzialności,.

Odpowiedzią na wszystkie problemy świata, jak się okazuje jest wolność - wolność w medycynie, wolność w dziedzinie ekonomii i wolność od tyranii rządu.
Bo, nie oszukujmy się: przyczyną większości tych problemów, które prowadzą w dół nasz obecny świat jest zły rząd. To jest zły rząd, który zatwierdził GMO. Zły rząd wzmocnił medyczny monopol i zezwolił na pestycydy, które zabijają pszczoły. Zły rząd doprowadził nas do nieuniknionego zadłużenia i kosztownych zagranicznych wojen.
Zły rząd ogranicza wolność zdrowia i chroni monopolistyczne praktyki producentów żywności, firm farmaceutycznych i firm chemicznych.

Upadek nowoczesnej cywilizacji jest, jak się zapewne domyśliłeś także upadkiem samej idei, że rząd tworzy lepsze społeczeństwo.

Jest jedna myśl, która musi umrzeć po klęsce, to pomysł, że My, naród w jakikolwiek sposób potrzebujemy pewnej grupy osób - pracowników administracji rządowej, by żyli z naszej ciężkiej pracy, podczas gdy obecnie mamią swoją fałszywą władzą, kierują najdrobniejszymi szczegółami naszego życia.


To, czego potrzebujemy w naszym świecie to nie więcej rządu, ale więcej wolności. Gdybyśmy mieli wolność, uczciwość i odpowiedzialność, nie bylibyśmy w obliczu globalnego załamania, które już się rozpoczęło.

Ale niestety, rodzaj ludzki jest gatunkiem „ raczkującym” i musi uczyć się lekcji w przykry sposób. Ta lekcja powinna pozostać długo w pamięci:
Jeśli pozwolicie korporacjom, bankom i rządom uruchomić gospodarkę, wasze domy i wasze życie – zniewolą was i skradną waszą przyszłość podczas snu. Będą po cichu wstrzykiwać trucizny do świata wokół ciebie, dopóki nie obudzisz się pewnego dnia i okaże się, że wszystko co stworzyłeś zostało zniszczone. Obiecują raj, a dostarczają tylko śmierć.

Strzeż się każdej organizacji, która nie jest żywym człowiekiem - żaden rząd, żadna instytucja, ani korporacja nie ma duszy, ani serca, ani sumienia. Są one zorganizowanymi siłami rażenia, aby zdziesiątkować te wartości, które cenimy, zapewniając nam jednocześnie rzeczy, które tylko nas zniewalają lub nam szkodzą.

Uważaj na korporacje, rządy, organizacje non-profit, które działają jako grupy frontowe dla przemysłu prywatnego. Nigdy nie daj się zarządzać przez żadną instytucję, która istnieje tylko jako fikcyjna struktura zorganizowana z ludzkiej chciwości.

Bądź gotowy, bo upadek przyspiesza.

Jeśli to czytasz, jesteś przyszłością rodzaju ludzkiego.
Masz obowiązek pozostać przy życiu, zachować swoje geny w stanie nienaruszonym do utworzenia Następnego Społeczeństwa po tym, które rozpada się w chwili obecnej .

Autor: Mike Adams

niedziela, 17 lipca 2011

cudowne diety: płukanie ust olejem

cudowne diety: płukanie ust olejem: " Po raz pierwszy o płukaniu jamy ustnej olejem dowiedziałam się czytając książkę M. Tombaka 'Czy można żyć 150 lat?'. Tombak ..."

niedziela, 15 maja 2011



SZANUJ WODĘ SKŁADASZ SIĘ Z NIEJ W 80%

Na świecie jest coraz mniej wody!
Takiego zdania są amerykańscy naukowcy, którzy prowadzili dokładne
pomiary między innymi na północnym zachodzie Indii. Ich zdaniem
przyczyną nie są zmiany klimatyczne, jak się powszechnie uważa, ale
nadmierne zużycie wody.
Już teraz braki wody są w Indiach coraz poważniejszym problemem.
Według najnowszych danych poziom gruntowych wód na północy kraju spada
o cztery centymetry rocznie. Na przestrzeni sześciu lat, podczas
których prowadzono badania, odpowiada to 109 kilometrom sześciennym
wody. To dwa razy więcej niż mieści największy indyjski zbiornik
wodny.
Eksperci z NASA, którzy analizowali dane satelitarne, piszą w
tygodniku "Nature", że przyczyną jest zbyt duża bieżąca konsumpcja
wody. Zapotrzebowanie ciągle rośnie ze względu na coraz większą liczbę
ludności, rozwój rolnictwa i innych sektorów gospodarki.
Wody na świecie brakuje od dawna i jest coraz bardziej zanieczyszczona
. Wiele krajów boryka się z problemem braku nie tylko wody pitnej.
Ludzie umierają z pragnienia i głodu spowodowanego suszą. Nie wszyscy
zdają sobie sprawę, że Polska ma najmniejsze zasoby wodne z całej
Europy. W związku z coraz większym na nią zapotrzebowaniem i
postępującym zanieczyszczeniem sytuacja szybko się pogarsza. Niedługo
zacznie być odczuwalna nie tylko poprzez coraz wyższą cenę wody pitnej
i przemysłowej.
W takiej sytuacji postępujemy jak szaleńcy. Mieszamy dobrą wodę pitną
i wodę deszczową z trudno usuwalnymi zanieczyszczeniami chemicznymi i
biologicznymi. Później nakładem dużych środków staramy się z
niewielkim skutkiem (dziewięćdziesiąt parę procent) oczyścić wodę i
utylizujemy wszystkie domieszane do ścieków często bardzo wartościowe
składniki, z fatalnym skutkiem dla środowiska. To tak jak gdyby
wymieszać kilka cennych składników, tracąc je w większości
bezpowrotnie, a potem za duże pieniądze odzyskiwać jeden z nich, czyli
wodę i to w dodatku mocno zanieczyszczony, silnie skażając przy tym
środowisko. Brak w tym sensu zarówno ekonomicznego jak i
zdroworozsądkowego, nie wspominając o ekologii.
Wykorzystujemy to, co ziemia nam daje - żywność, drewno, biomasę,
itd. W zamian dostarczamy ziemi kilka sztucznych związków chemicznych,
które mają służyć do nowej produkcji oraz wiele trucizn. Zapominamy o
dodatkach śladowych i mikroelementach. Wyjaławiamy z nich glebę tak
mocno, że w niektórych miejscach nie istnieją.

Jezioro Błekitne ,jedno z najpiękniejszych na świecie .leży w pobliżu
niespełna 10-tysięcznego miasteczka Sitka na Alasce.Wciśnięte jest w
dolinę w kształcie litery U porośniętą gęstymi lasami i otoczoną
majestetatycznymi szczytami gór.Do jeziora wpływa biliony litrów wody
z topniejących lodowców i mas śniegu.Jest tak czysta ,że nie wymaga
uzdatniania.
Każdego roku wielu krajom brakuje wody,z blisko 24 miliardów litrów z
Sitki nikt nie korzysta.Wkrótce może się to jednak zmienić.Jeśli
wszystko pójdzie zgodnie z planem,za kilka miesięcy ponad 300 milionów
litrów z Jeziora Błekitnego zostanie przepompowanych do cystern
zbiornikowców podobnych do tych ,które zwykle wożą ropę.
Cenny surowiec trafi z Alaski na drugi koniec świata- do wielkiej
rozlewni w okolicach Bombaju.Stamtąd transporty pojadą do nękanych
suszą miast Bliskiego Wschodu.Projekt jest owocem współpracy dwóch
Amerykańskich firm.Jedna z nich ,True Alaska Bottling, kupiła prawa do
czerpania z obfitych zasobów Sitki 11,4 miliarda litrów wody
rocznie.Druga ,S2C Global ,buduje zakłady przetwórcze w Indiach.Jeśli
im się uda ,Sitka liczy na interes wart 90 milionów dolarów.
Woda jest transportowana i przewożona z miejsca na miejsce od
wieków.To nic nowego.Np. południowa Kalifornia zaopatruje się w wodę
aż z gór Sierra Nevada i dorzecza Kolorado.Ale przeciwników
kanadyjskiego projektu niepokoi oddanie tak ogromnych zasobów w
prywatne ręce.
Przez ponad 2000 lat woda była dobrem publicznym i stanowiła własność
państwa.Zdaniem J.Olsona specjalisty w dziedzinie prawa wodnego
przekazywanie jej w prywatne ręce jest nie tylko niebezpieczne ,ale i
dwuznacznie moralne.
Mieszkańcy lepszego rozwiniętego świata uznają istnienie wody za
oczywistość.Wystarczy przekręcić kurek i leci czystym strumieniem.W
większości miast płaci się za nią miesięcznie mniej niż za lepszy
pakiet telewizji kablowej.Na ogół nie mamy pojęcia ,z kąd bierze się
woda w kranie, nie mółwiąc już o tym , kto jest jej
właścicielem.Zapominamy o tym ,że słodkiej wody na świecie jest coraz
mniej.Rzeki jeziora i wody gruntowe wysychają,zaś środki chemiczne
używane w przemyśle i w gospodarstwach domowych dokonują
błyskawicznego skażenia tego ,co jeszcze zostało.A konsumentów jest
coraz więcej.Jak ocenia Goldman Sachs,światowa konsumpca wody podwaja
się średnio co dwadzieścia lat, a Organizacja Narodów Zjednoczonych
szacuje ,że do 2040 roku popyt na wodę będzie o ponad 30% wyższy od
podaży.Towar z samej definicji jest sprzedawany temu kto da więcej,a
nie temu komu jest bardziej potrzebny.Przedsiębiorstwa takie True
Alaska, które są właścicielami praw do ogromnych zasobów wody ,wolą ją
oddać w ręce bogatych firm ,które zużywają hektolitry , jak Coca-cola
czy Nestle,niż cierpiącym z powodu suszy mieszkańcom np.Ghany czy
Sudanu.Prywatne zakłady wyśrubują ceny i wydadzą najmniej jak się da
na konserwację urządzeń i ochronę środowiska naturalnego.
-Firm nie obchodzi środowisko.Ani prawa człowieka.Obchodzi je zysk-mówi Olson.
Tym samym prawom podlegają inne towary jednak nabywca ma wybór -może
przejść z ropy na gaz ,z wołowiny na kurczaki.Wody nie da się zastapić
niczym innym, nawet coca-colą.
J.Olson obawa się ,że w końcu cała woda ,co do kropli znajdzie się w
prywatnych rękach .A kiedy już do tego dojdzie ,świat podzieli się na
nowo: na tych którzy mają wodę i tych którzy jej nie mają.Zwycięzcy(
Kanada ,Alaska , Rosja ) i przegrani (Indie ,Syria, Jordania) będą
inni niż w konfliktach naftowych XX wieku ,ale efekt może być bardzo
podobny :rozwiną się te kraje ,które zdobędą środki na eksploatację
ogromnych zasobów.Pozostałych czeka walka o coraz bardziej malejące
zapasy, co w niektórych przypadkach może oznaczać wojnę.Pakistan już
zarzuca Indiom pobieranie zbyt dużych ilości wody z rzek spływających
z Himalajów.Indie z kolei skarżą Chiny ,które czerpią tak gigantyczne
masy wody z rzek i wód gruntowych leżących w pobliżu wspólnej granicy
,że mogą pozbawić Indie należącej im części.Jordania i Syria spierają
się o dostęp do sztucznego zbiornika ,który oba państwa wybudowały
wspólnie.Toczy się bitwa o Nil: na początku XX wieku Egipt i Sudan
podzieliły wody rzeki między siebie.Coraz ostrzej sprzeciwają się
jednak kraje leżące nad Nilem :Etiopia ,Kenia ,Tanzania ,Uganda i
Rwanda.
Największym wygranym w walce o wodę okażą się zapewne zasobne w nią
północne regiony globu ,zdolne transportować ogromne jej masy na
długie dystanse. Rosyjscy przedsiębiorcy już robią przymiarki do
sprzedaży wody z Syberi i Chin.
Dawniej wszystko, co powstało z ziemi, wracało do niej i cykl się powtarzał.
Dziś wyciągamy ile się da, a zamiast
zwracać to co można, niszczymy i
utylizujemy, produkując
trucizny i dwutlenek węgla

sobota, 14 maja 2011

Do przemyślenia, zwłaszcza w kontekście histerii dotyczącej zachorowań na odrę z rzekomego powodu braku szczepień.

Prawdopodobnie na naszych dzieciach są testowane nowe szczepionki....


W Polsce dzieje sie cos bardzo złego

Witam Państwa,

Dostaje od polskich rodziców coraz więcej informacji o coraz częstszych, ciężkich, tragicznych w skutkach powikłaniach poszczepiennych u niemowląt. Podejrzewam, ze w Polsce nielegalnie i bez zgody rodziców na wielka skale testuje sie na niemowlętach nowe szczepionki z bardzo toksycznymi adiuwantami. Pisałam o nich wcześniej, ze powodują masywna burze cytokin prozapalnych w organizmie, prowadzacm.in. do ostrego zapalenia mózgu ze wszystkimi tego tragicznymi konsekwencjami autyzmem, padaczka, upośledzeniem umysłowym, udarami i obrzękami mózgu, niedotlenieniem, zgonami. Adiuwanty te mogą znajdować sie w każdej szczepionce.

Poniżej dowody, ze w Polsce testuje sie nowe szczepionki dla koncernów farmaceutycznych. Pytanie, czy wszyscy rodzice dzieci, które brały udział w tych testach, wiedzieli o tym i zdawali sobie sprawę z możliwości tragicznych powikłań szczepień. Podejrzewam, ze nie. Prawdopodobne, ze wyniki tych tajnych testów wcale nie są publikowane. Sytuacja może przypominać zabicie pare lat temu testowymi szczepionkami kilkunastu bezdomnych Polaków w Grudziądzu. Powinien tym sie zająć jakiś reporter śledczy.
Pozdrawiam

poniedziałek, 9 maja 2011

‘Uwaga’ na mleko

Żaden ssak oprócz człowieka,będąc dorosłym nie spożywa mleka. Jeśli chodzi o koty,to ludzie nauczyli je pić mleko.

Koty,które nie piją mleka żyją dwa razy dłużej{udowodnione naukowo}.

Najczęściej podawanymi zaletami picia mleka jest zawartość w nim wapnia,ale badania wykazały,że wapń po pasteryzacji mleka zmienia swoją strukturę,stając się bardzo żle przyswajalny.Pasteryzowane mleko dodatkowo zakwasza organizm,który zmuszony jest oddać wapń ze swoich zapasów aby odkwasić mleko.

Spożywanie więc mleka i jego przetworów zmniejsza zapasy wapnia w kościach,copowoduje osteoporozę i wypadanie zębów.

Ponadto organizm po przekroczeniu możliwości radzenia sobie z zachowaniem odpowiedniej równowagi zasadowo-kwasowej w organiżmie zaczynają się tworzyć substancje,które nie mogą być wydalone,osadzają się w różnych miejscach i prowadzą douszkodzeń,degeneracji tkanek.

Artretyzm i dna moczanowa są tego najlepszym przykładem.

Podstawowa różnica pomiędzy mlekiem krowim a kobiecym to wysoka zawartość białka-kazeiny

Kazeina to surowiec do produkcji kleju organicznego.


W naszym organiżmie niestrawiona kazeina klei kamienie w nerkach,naczynia krwionośne,powoduje powstawanie guzów w nogach,deformacje palców rąk,a inne niestrawione składniki mleka osiadają w tkankach i ścięgnach pod postacią śluzu.

Mleko krowie jest żródłem powstawania śluzu w organiżmie człowieka od okresu niemowlęctwa do głębokiej starości i jest przyczyną takich chorób jak grypa,przeziębienia,astma,zapalenie oskrzeli.

Zmodyfikowana żywność trafiła na stoły

W Wielkiej Brytanii sprzedano mięso potomstwa zwierząt – klonów. W USA znaleziono dziko rosnące rośliny GMO

autor: Karol Zienkiewicz
źródło: Fotorzepa

Czy produkty powstałe dzięki biotechnologii są bezpieczne? Jak się zabezpieczyć przed negatywnymi skutkami obecności w rolnictwie organizmów sklonowanych lub upraw zmodyfikowanych genetycznie? Te pytania zadają sobie dziś brytyjscy wielbiciele steków. Food Standards Agency ujawniła, że do sklepów w tym kraju mogło trafić mięso ok. 100 krów – potomstwa sztuki sklonowanej w USA. Choć przepisy wymagają, by takie produkty były dodatkowo badane, FSA przyznała, że nikt do niej z takim wnioskiem się nie zgłosił.

Sprawa zaczęła się na początku tygodnia, gdy jedna z gazet odkryła, iż sprzedawane w sklepach mleko pochodzi od potomstwa sklonowanej krowy. Po sprawdzeniu okazało się, że nie tylko mleko. Do rzeźni trafiły dwa byki (o imionach Dundee Paratrooper i Parable) pochodzące ze sklonowanej matki. Wczoraj ustalono, że kolejnych 97 krów wywodzi się od sklonowanych w Stanach Zjednoczonych zwierząt.

100 krów

pochodzących od sklonowanych zwierząt mogło trafić do rzeźni

Szkocki Związek Farmerów (tam wyhodowany był Dundee Paratrooper) zapewnia, że jedzenie potomstwa sklonowanych krów nie niesie żadnego ryzyka. Potwierdzają to naukowcy. – Z genetycznego punktu widzenia są takie same jak ich rodzice, tu nie ma żadnego problemu – mówi prof. Hugh Pennington, mikrobiolog z Uniwersytetu Aberdeen. Przyznaje jednak, że choć takie mięso jest bezpieczne to jednak słowo „sklonowane” może budzić niepokój konsumentów.

Jednak organizacje promujące ekologiczne rolnictwo protestują. Według Soil Association wykorzystanie klonów w hodowli może zredukować różnorodność genetyczną stada.

Podobne obawy wyrażają amerykańscy naukowcy, którzy po raz pierwszy odnaleźli dziko rosnący zmodyfikowany genetycznie rzepak. Meredith Schafer z Uniwersytetu Arkansas zbadała pas długości 5,5 tys. km wzdłuż autostrady. Aż 86 proc. zebranego rzepaku miało cechy GMO – miały m.in. geny zwiększające odporność na herbicydy. – To wskazuje, że rośliny te rozsiewają się poza powierzchnią upraw. Ma to ogromne znacznie dla ekologii oraz technik kontrolowania upraw GMO w Stanach Zjednoczonych – powiedziała Meredith Schafer.

Rzeczpospolita

Chińska dieta pięciu przemian

Chińczycy uważają, że to, co jemy, musi być w zgodzie z naturą żywiołów rządzących światem. Pięciu żywiołom odpowiada pięć smaków. Dieta poprawia przemianę materii, nie wymaga liczenia kalorii ani sprawdzania indeksu glikemicznego.

3 kg w ciągu miesiąca

Symbolami żywiołów są Drzewo, Ogień, Ziemia, Metal i Woda. Odpowiada im pięć smaków. Do produktów kwaśnych należy kefir, jogurt, biały ser, mąka, drób, kwaśne owoce, pomidory, białe wino. Smak gorzki mają np. orzechy włoskie, czerwone wino, kawa, herbata, kasza gryczana, papryka słodka, tymianek, bazylia. Do grupy słodkiej zalicza się groch, ziemniaki, marchew, słodkie owoce, orzechy laskowe, miód, jaja. Ostre są m.in. ryż, cebula, czosnek, kalafior. Grupa słona to np. ryby morskie, sól, wieprzowina, sery pleśniowe, wędliny, zimna woda.

Zakazane są

cukier, słodkie mleko, tłuszcze zwierzęce, wędzone mięso, duże ilości produktów z grupy smaku kwaśnego.

Wskazane są

ciepła woda, słodkie owoce, marchew, dynia, chude mięso i ryby, ziarna słonecznika, groch, oliwa z oliwek, zielona herbata.

Zalety

Poprawia przemianę materii, nie wymaga liczenia kalorii ani sprawdzania indeksu glikemicznego. Zapewnia odpowiednie ilości witamin i minerałów. Korzystnie wpływa na zdrowie.

Wady

Trzeba się nauczyć sposobu łączenia smaków.

Przykładowe menu

  • śniadanie: talerz gęstej zupy jarzynowej na chudym mięsie z dużą ilością pieprzu, imbiru, dojrzały owoc
  • obiad: makaron z pikantnym sosem mięsno-jarzynowym, kapusta duszona na oliwie
  • kolacja: brązowy ryż przyprawiony curry, ćwierć ugotowanego na półtwardo kalafiora

niedziela, 8 maja 2011

Czy potrzebujemy suplementacji ?

Dwie główne przyczyny wszystkich chorób to:
1- Nadmiar toksyn w organizmie.

Toksyczne pestycydy,herbicydy,preparaty grzybobójcze i inne chemikalia są dziś powszechnie stsowowane w rolnictwie,a wraz z pożywieniem trafiają do naszych organizmów,stopniowo je zatruwając.

W procesie przetwarzania żywności stosuje się ogromne ilości chemicznych dodatków,których celem jest przedłużyć żywotność produktów prawie w nieskończoność,poprawić wygląd i smak.

Nie wszystko organizm usuwa na bieżąco,część toksyn zostaje i stopniowo kumuluje się,powodując złe samopoczucie i choroby.A to tylko toksyny z pożywienia.
2- Drugą przyczyną są niedobory witamin,minerałów.

Systematycznie od wielu lat zwiększa się stosowanie nawozów sztucznych,które dostarczają do ziemi trzy podstawowe pierwiastki:azot,fosfor i potas.

Brakuje w ziemi natomiast 50 innych pierwiastków niezbędnych dla naszego zdrowia.

Przykładowa zawartość skł. mineralnych i wit. w mg. w 100 g produktu:

Ziemniaki -- zawartość mg. w 1985 -- w 2002 roku - różnica

wapń 14 mg - 3 mg -- minus 78%

magnez 27mg - 14mg -- minus 48%

Marchew wapń 37mg - 28mg - minus 24%

magnez 21mg - 6mg -- minus 75%

I tak dalej podobnie jest z innymi produktami.


Na dalszym etapie w procesie obróbki żywności tracimy witam


.Można je dostarczyć do organizmu jedząc świeże,surowe owoce i warzywa.

Odżywiając się prawidłowo,organicznym pożywieniem, nie musimy przyjmować suplementów,ale kto w dzisiejszych czasach tak robi.



czwartek, 14 kwietnia 2011

Oczyszczenie naczyń

Cześć
Podam Ci dzisiaj skład mieszanki,która doskonale oczyszcza
naczynia krwionośne.

Przygotowanie:1 szklanka nasion kopru włoskiego, 2 łyżki
stołowe zmielonego korzenia kozłka lekarskiego, 2 szklanki
miodu naturalnego.
Całą mieszankę wlać do termosu o pojemności 2 litry i zalać
wrzącą wodą do wypełnienia całego termosu.
Odstawić na 24 godz.
Przecedzić,przelać i trzymać w lodówce na najniższej półce.

Pij po 1 łyżce stołowej 3 razy dziennie na 30 min. przed
jedzeniem.
Dopóki się nie skończy mieszanka.
Kurację przeprowadzaj 1 raz w roku.
Pozdrawiam;)

poniedziałek, 11 kwietnia 2011

Kwercetyna dla zmęczonych?!

Witaj

Przeciwutleniacz występujący w skórce czerwonej cebuli, jabłek, jagód i winogron, znacznie zwiększa wytrzymałość u osób, które regularnie NIE ćwiczą... O odkryciu informuje “International Journal of Sports Nutrition and Exercise Metabolism”. Badacze z Uniwersytetu Południowej Karoliny wykazali, że kwercetyna zwalcza zmęczenie. Uważają oni, że ich odkrycie ułatwi życie nie tylko sportowcom, ale również zwykłym ludziom, borykającym się na co dzień ze stresem i znużeniem.

Kwercetyna.

Naturalne właściwości biologiczne przeciwutleniacza – KWERCETYNY, włączając w to działanie antyutleniające i przeciwzapalne, a także wspomaganie układu odpornościowego czy zwiększanie liczby mitochondriów – centrów energetycznych komórki – w mięśniach i mózgu, to doskonałe rozwiązanie dla tych, którzy uważają, że brak im czasu na gimnastykę.

"- O ile nie ma magicznej pigułki podrywającej ludzi z miejsca lub zastępującej regularne ćwiczenia, KWERCETYNA może odgrywać ważną rolę w usuwaniu zmęczenia, które sprawia, że prowadzący siedzący tryb życia nadal pozostają nieaktywni" – przekonuje dr Mark Davis, szef projektu badawczego.

Pozdrawiam;)

czwartek, 7 kwietnia 2011

Żywność masowego rażenia

Oczywiście USA nie są jedynym krajem, gdzie produkcja żywności została uprzemysłowiona. Jednak nigdzie indziej aż tak silnej kontroli nad tym, co jedzą ludzie, nie dzierży kilka potężnych podmiotów.Polska jest dziś na etapie, na którym Amerykanie byli w latach 70.
Nasze rolnictwo się reformuje, przed władzą kluczowe decyzje, które ukształtują system na lata.

Żywność masowego rażenia

Maciej Jarkowiec

W amerykańskim przemyśle spożywczymliczą się dwie rzeczy - pokarm i
konsument. Pierwszy jest przetworzony, więc tani, a drugi gruby, więc
łasy. Oto prawdziwa sztuka tuczu

Sprawa jest śmiertelnie poważna. Według danych rządu Stanów
Zjednoczonych raczkujące dziś pokolenie Amerykanów będzie pierwszym od
stulecia, które pożyje krócej od swoich rodziców. Powód: otyłość. Co
trzecie amerykańskie dziecko ma chroniczną nadwagę, a co za tym idzie
- jest skazane na nadciśnienie, cukrzycę, astmę albo raka. Na odsiecz
rusza Michelle Obama. W połowie lutego Pierwsza Dama wystartowała z
przygotowywaną przez rok kampanią Let's Move (Ruszmy się!), debiutując
tym samym w - tradycyjnie wypełnianej przez żonę prezydenta - roli
społecznej aktywistki. Przy wsparciu organizacji pozarządowych,
biznesu i mediów będzie zachęcać dzieciaki, żeby odstawiły colę na
rzecz soku, frytki na rzecz marchwi i siedzenie przed komputerem na
rzecz ganiania za piłką.

Inicjatywa szlachetna, tyle że jej szanse powodzenia są znikome. Żeby
przestać tyć, Amerykanie na nowo muszą zbudować sobie system
produkowania jedzenia. Ale na taką zmianę się nie zanosi, bo nie
pozwolą na nią ci, którzy dziś na karmieniu narodu zarabiają miliardy.

"Jesteś tym, co jesz" - mawiają za oceanem. Jeśli popularne
powiedzenie potraktować dosłownie, naród amerykański jest
zaprojektowanym w laboratorium, genetycznie zmodyfikowanym i
wielokrotnie przetworzonym produktem wielkiej korporacji.

Nasiona

Największym żywicielem Ameryki jest dziś Monsanto - firma, która przez
dziesięciolecia produkowała trucizny, jak środek owadobójczy DDT czy
zawierający dioksyny preparat niszczący roślinność, używany przez
amerykańską armię w Wietnamie. W połowie lat 80. korporacja Monsanto z
giganta chemicznego przepoczwarzyła się w giganta spożywczego. Oprócz
środków do trucia naukowcy w jej laboratoriach zaczęli po prostu
wymyślać środki do jedzenia. W 1982 roku jako pierwsi zmodyfikowali
genetycznie komórkę roślinną. I to właśnie na nasionach Monsanto
wyrósł wielomiliardowy przemysł żywności genetycznie modyfikowanej
(GMO).

Rozkwit interesu umożliwiła decyzja Sądu Najwyższego USA, który w 1980
roku pięcioma głosami przeciw czterem zezwolił na patentowanie żywych
organizmów. Sprawa nie dotyczyła wprawdzie nasion GMO, tylko bakterii
stworzonej przez General Electric do pożerania wycieków ropy, ale
ustanowiła precedens dający początek przejęciu produkcji rolnej przez
korporacje. Prawo do zbóż daje przecież władzę nad tym, co ludzie
jedzą i czy w ogóle jedzą.

Ludzie Monsanto (firma istnieje od 1901 roku, a kokosy zarabiała już w
latach 30. na sprzedaży sacharyny dla Coca-Coli) wpadli na pomysł tak
prosty, że aż genialny: produkujemy jednocześnie silny środek
chwastobójczy i roślinę, która będzie na niego odporna. Tak powstał
Roundup i zmodyfikowana kukurydza. Farmer kupuje oba produkty, obsiewa
pole kukurydzą i pryska Roundupem. Roundup kosi wszystko, co żywe,
poza kukurydzą. Ta zaś - pozbawiona konkurencji - rośnie wysoka i
żółta jak nigdy.

Wszyscy są zadowoleni. Monsanto - bo uzależnił farmera od swoich
produktów. Z kolei zadowolenie farmera z wysokiej i żółtej kukurydzy
jest tak duże, że podpisuje umowę licencyjną, która zakazuje mu
zbierania nasion z zeszłorocznej uprawy, skazując go na coroczną
dostawę nasion z Monsanto. Dzięki temu farmer jest jeszcze bardziej
uzależniony, a koncern - jeszcze bardziej zadowolony.

Monsanto ma własną policję i siatkę donosicieli. Prawie setka
inspektorów wspierana przez informatorów sprawdza, czy producenci
kukurydzy nie dopuszczają się - jak ujmuje to koncern - "nasiennego
piractwa".

Firma ma również sposoby na tych, którzy chcą zostać przy zwykłych
uprawach. Metoda pierwsza: Monsanto systematycznie likwiduje rynek
tradycyjnych nasion przez przejmowanie ich producentów. Dwa
najważniejsze zakupy ostatnich lat - największy światowy producent
nasion warzywnych Seminis (2005 rok; za 1,4 miliarda dolarów) i Delta
and Pine Land Company, olbrzym specjalizujący się w nasionach bawełny
(2007 rok; za 1,5 miliarda dolarów). Na rynku zaczyna więc brakować
nasion niepozostających pod kontrolą monopolisty. Druga metoda: presja
prawna. Niesione wiatrem nasiona Monsanto rozsiewają się na pola
przypadkowych farmerów, a firma oskarża ich o kradzież. U Bogu ducha
winnego delikwenta zjawia się inspektor Monsanto i informuje o dwóch
możliwościach: albo zawieramy ugodę i podpisujesz z nami umowę
licencyjną, albo mobilizujemy naszych prawników i rozpoczynamy długą
batalię sądową. Zanim się skończy - będziesz zrujnowany. Według danych
organizacji Center for Food Safety, która od lat monitoruje
działalność Monsanto, większości farmerów nie stać na prawniczą wojnę
i idą na układ z firmą. Ci niepokorni - jak 85-letni Vernon Gansebom z
Nebraski - nazywają Monsanto rolniczym gestapo. Gansebom jest jednym z
około 500 rolników, którym korporacja każdego roku wytacza proces.

Monsanto jest dziś największym w USA właścicielem biotechnologicznych
patentów. Ma ich prawie 700. Nie ma sobie równych na amerykańskim
rynku genetycznie modyfikowanej kukurydzy, bawełny, buraków cukrowych,
rzepaku, lucerny i soi. W przypadku tej ostatniej - odpowiada za 90
procent sprzedaży. Biorąc pod uwagę fakt, że prawie trzy czwarte
żywności przetworzonej - a taką głównie jedzą Amerykanie - jest
genetycznie zmodyfikowane, można sobie wyobrazić, jak ogromny jest
wpływ Monsanto na ich dietę.Żywność masowego rażenia

Zboża

Amerykanie jedzą głównie kukurydzę i soję. Powtórzmy: głównie z nasion
Monsanto. W przeciętnym amerykańskim supermarkecie na półkach leży
ponad 40 tysięcy różnych produktów spożywczych. Ale to bogactwo wyboru
jest pozorne. Większość asortymentu jest zrobiona z tych samych
składników. Według Larry'ego Johnsona, dyrektora ośrodka badań nad
zbożami Uniwersytetu Stanowego w Iowa, 90 procent przetworzonej
żywności w supermarketach ma w składzie albo kukurydzę, albo soję. Do
tego sól, cukier i cała gama środków chemicznych decydujących o tym,
jak jedzenie smakuje, wygląda i jak długo zachowuje "świeżość". Tak
żywi się większość Amerykanów.

Za taki stan rzeczy odpowiada polityka rolna USA, która od połowy lat
70. zwiększa subsydiowanie uprawy czterech zbóż: kukurydzy, soi, ryżu
i pszenicy. Ich zaletą, z punktu widzenia rządu, jest to, że można je
składować latami. Dla farmerów najwygodniejsza jest kukurydza, bo
najlepiej się sprzedaje. 30 procent ziemi uprawianej dzisiaj w Stanach
Zjednoczonych jest obsiane kukurydzą. Cmoka na to ze smakiem kilka
korporacji kontrolujących rynek jej obróbki - Bunge, Cargill czy
Archer Daniels - bo dzięki dopłatom kukurydza ląduje na rynku po
cenach znacznie poniżej kosztów uprawy. Produkują z niej mączkę i -
przede wszystkim - bogaty we fruktozę syrop i sprzedają dalej kilku
gigantom kontrolującym rynek przetwarzania żywności - znanym również u
nas - Unileverowi, Nestlé, Coca-Coli, Kellogg's. Żeby było pysznie,
czyli słodko, syropem kukurydzianym (jest tańszy od cukru) słodzi się
wszystko - ciasteczka i lody, ale też płatki śniadaniowe, pieczywo, a
nawet wędliny, sosy w proszku, zupy w proszku, ziemniaki w proszku i
hamburgery. Zadowoleni są rolnicy, korporacje i konsumenci. To, że ci
ostatni tyją i umierają od tego tycia, mało kogo interesuje.

Przetworzona, wysokokaloryczna żywność jest na półce w supermarkecie
dużo tańsza niż świeże warzywa i owoce. I to wcale nie ekologiczne (te
są jeszcze droższe), tylko pochodzące z wielkich, nawożonych na potęgę
farm, ale niecieszące się aż tak hojnym wsparciem rządu jak cztery
"zboża przetrwania". Doktor Adam Drewnowski z Uniwersytetu w
Waszyngtonie wyliczył, że najtańsze kalorie mają w sobie chipsy (w ich
przypadku wyprodukowanie jednego megadżula, czyli 239 kilokalorii,
kosztuje 20 centów). Cola jest tylko ciut droższa (30 centów/MJ).
Megadżul z marchewki to wydatek 95 centów, a z soku pomarańczowego -
1,43 dolara. Profesor Uniwersytetu Kalifornii Michael Pollon,
najpopularniejszy dziś rzecznik rewolucji w amerykańskim systemie
rolno-spożywczym, podsumowuje to tak: - Status społeczny i sytuacja
finansowa rodziny są dziś w USA decydującym czynnikiem otyłości.
Biedni jedzą tanią korporacyjną mamałygę i tyją.

Hamburger

Sam cukier to za mało, żeby było smacznie. Musi jeszcze być tłusto.
Dlatego teraz przerobimy mięso. Amerykańskie mięso jest bardzo tłuste,
bo robi się je z kukurydzy. Z kukurydzy z nasion Monsanto. Trudno w to
uwierzyć? Sami popatrzcie.

W przemyśle mięsnym wszystko zostało podzielone. 85 procent rynku
wołowiny jest w rękach czterech firm: Tyson, Cargill, Swift i National
Beef Packing. Wieprzowina w 65 procentach należy do wymienionych wyżej
trzech pierwszych i giganta Smithfield, a 60 procent kurczaków to znów
Tyson i drobiowy specjalista Pilgrim's Pride. W latach 70. istniało
kilkanaście tysięcy małych ubojni. Dziś zostało 13 gigantycznych. W
największej rzeźni świata - należącej do Smithfield - w Karolinie
Północnej ubija się 32 tysiące świń dziennie, czyli 1333 na godzinę,
czyli 22 na minutę. Non stop, całą dobę. Większość hodowanych w USA
krów karmi się kukurydzą lub soją. Krowy są ewolucyjnie przystosowane
do jedzenia trawy, ale trawa nie rośnie w hodowlanych konglomeratach,
poza tym jest droga, a kukurydza i soja cieszą się znanym nam już
korporacyjno-rządowym wsparciem. Na kukurydzy krowa szybciej rośnie,
mięso jest bardziej tłuste i tańsze. Przeciętny Amerykanin zjada dziś
90 kilogramów mięsa rocznie (Polak 65), czyli o 30 kilogramów więcej
niż przed 50 laty.

Michael Pollon: - Kukurydza i soja to fundamenty naszego
"fastfoodowego narodu". Zorganizowaliśmy sobie system, w którym
miliony zwierząt podłączone są do nieprzerwanego strumienia taniej
paszy.

Oczywiście świeże mięso w kawałku, mimo że wyhodowane na taniej
kukurydzy, jest dużo droższe od mięsa przetworzonego. Dlatego
niezamożny Amerykanin spożywa przede wszystkim mięso po wielokrotnych
fabrycznych przejściach - w postaci hamburgera. Mięso w typowym
amerykańskim hamburgerze - jak w październiku zeszłego roku w głośnym
artykule na łamach "New York Timesa" opisał Michael Moss - pochodzi z
kilkuset zwierząt. "Mięso" jest tu terminem umownym, bo miele się
resztki tego, co nie "poszło" w postaci steków - tłuste ścinki, oczy,
uszy i podroby. Kto jest największym odbiorcą mielonej wołowiny w USA?
McDonald's.

Za symbol uprzemysłowienia produkcji mięsa niech posłuży jedna ze scen
z krytycznego wobec branży spożywczej filmu "Food, Inc." w reżyserii
Roberta Kennera. Opowiadając do kamery o swojej pracy, naukowiec
grzebie w krowim żołądku. Z tym że żołądek jest jeszcze w krowie,
krowa jest jeszcze żywa, stoi na czterech nogach z opuszczonym łbem.
Nie zwraca uwagi na to, że ma dziurę wyciętą w boku, oklejoną
plastikiem. Nazywa się to rumenotomią, a fachowa nazwa dziury to
przetoka. Naukowcy od jedzenia wymyślili taką sztuczkę, żeby "na żywo"
badać, co się dzieje w żołądku krowy, kiedy zje coś, na co nie
przygotowała jej ewolucja.

W przypadku kukurydzy nie dzieje się za dobrze. Badania potwierdziły,
że najbardziej prawdopodobną przyczyną dręczącej Amerykanów epidemii
zakażeń bakterią E. coli jest karmienie krów kukurydzą. Bakterią,
która pojawiła się w wołowinie na początku lat 80., gdy tempa nabierał
rozwój przemysłu mięsnego, zaraża się 70 tysięcy Amerykanów rocznie.
Choć zazwyczaj kończy się na kilkudniowych biegunkach, niektórzy
jednak umierają - jak dwulatek Kevin Kovalcyk w 2001 roku, lub zostają
sparaliżowani - jak opisana przez Mossa w "New York Timesie" Stephanie
Smith. Zakażeń można by uniknąć, gdyby mięso było porządnie badane.
Ale nie jest. W latach 70. rząd przeprowadzał 50 tysięcy kontroli
mięsa rocznie, dziś - mniej niż 10 tysięcy. Tak zwane prawo Kevina (na
cześć małego Kovalcyka), które umożliwiłoby zamykanie zakładów
sprzedających zatrute mięso, utknęło w kongresowych komisjach.
Dlaczego? Odpowiedź w następnym rozdziale.

Nie gorzej od producentów wołowiny radzą sobie bossowie od kurczaków.
Na wzór Monsanto wyspecjalizowali się w uzależnianiu od siebie
hodowców. Korporacja stawia halę produkcyjną wartą 300 tysięcy dolarów
i podpisuje z farmerem kontrakt. Hale i kury należą do firmy, rolnik
dostaje wypłatę za samą hodowlę. Dziesiątki tysięcy ptaków stłoczonych
w jednej hali, na dostarczonej przez firmę paszy, rośnie w 48 dni do
rozmiaru, jaki jeszcze przed 30 laty osiągały w trzy miesiące. Taki
kurczak nie umie nawet chodzić, bo kości nie nadążają za rosnącą jak
szalona masą mięśniową. Raz na kilka lat bossowie zgłaszają się do
rolnika i przedstawiają listę koniecznych unowocześnień. Możliwości
odmowy nie ma, bo firma zerwie kontrakt i farmer zostanie z
wielotysięcznym długiem. Więc unowocześnia - znów na kredyt, który
dalej wiąże go z korporacją.

Prawo

Żeby interes się kręcił, trzeba mieć swoich ludzi w rządzie. Lobby
przemysłu spożywczego kontroluje wszystkie kluczowe dla siebie urzędy
i stanowiska w Waszyngtonie. Zasiadają tam:
Tom Vilsack. Dziś sekretarz rolnictwa. Do niedawna - przewodniczący
Porozumienia Gubernatorów na rzecz Biotechnologii (jako gubernator
Iowa), organizacji lobbującej na rzecz GMO i klonowania zwierząt
hodowlanych, regularny pasażer prywatnych odrzutowców zarządu
Monsanto.

Islam Siddiqui. Dziś Główny Negocjator Rolniczy (urząd dbający o
sprzedaż amerykańskich produktów rolnych za granicą). Do niedawna -
wiceprezes koalicji CropLife zrzeszającej biotechnologiczne giganty (z
Monsanto na czele).

Roger Beachy. Dziś szef Narodowego Instytutu Żywności i Rolnictwa
(badania naukowe nad żywnością). Do niedawna - prezes opłacanego przez
Monsanto centrum badań nad roślinami Danforth.
To tylko trzy przykłady z najwyższej półki. W Departamencie Rolnictwa
i wszystkich urzędach okołospożywczych roi się od ludzi, którzy w
niedalekiej przeszłości zajmowali kluczowe stanowiska w kontrolujących
rynek korporacjach.

Pozycję branży rolno-spożywczej w Waszyngtonie cementuje też 1,2
miliarda dolarów wydanych przez ostatnie 10 lat na lobbowanie Kongresu
i Białego Domu.

To dzięki tym pieniądzom rokrocznie spada liczba przypadków kontroli
mięsa, a prawu Kevina ukręcono łeb. Również dzięki nim w USA nie
trzeba na etykietach informować konsumentów, czy żywność jest
genetycznie modyfikowana albo czy krowom, od których pochodzi mleko,
wstrzykiwano sztuczne hormony. Co więcej, producenci hormonów (w tym
największy - uwaga - Monsanto) walczą o to, żeby nie można było mówić
ludziom, że mleko NIE pochodzi od krów faszerowanych hormonami. Dziś,
jeśli producent chce poinformować o tym odbiorcę, musi na nalepce
dorzucić informację, że wedle znanych badań mleko z hormonami jest tak
samo dobre. Trwa batalia o to, aby w przyszłości Amerykanie nie mogli
się dowiedzieć, czy świnia, z której kotlet jedzą, została poczęta
naturalnie, czy w laboratorium genetycznym.

To dzięki pieniądzom wydanym na lobbing branża skutecznie rozmyła
definicję żywności ekologicznej (organic). Zachowując na etykiecie
przyznawany przez rząd stempel organic, można dziś do jedzenia dodawać
środki wzmacniające smak i zapach, spulchniacze, sztuczne tłuszcze,
można używać roślin nawożonych i transportowanych z drugiego końca
świata. To, że branża organic jest warta 23 miliardy dolarów rocznie i
rozwija się szybciej od innych sektorów spożywczych, nie znaczy, że
Amerykanie zaczęli jeść zdrowo - choć wielu z nich tak myśli.
Najbardziej popularne marki żywności organic należą do gigantów:
Nestlé, Krafta, Coca-Coli. Zdrowa żywność została kupiona przez
korporacje i przestała być zdrowa. Wreszcie - dzięki "legalnej
korupcji", jak często nazywa się lobbing - w USA nie ma publicznej
dyskusji na temat żywności GMO. W korporacyjno-politycznych gabinetach
już zdecydowano, że jest bezpieczna i uratuje ludzkość przed głodem.

Sprzedaż

Skoro się wyprodukowało, trzeba sprzedać. Tym zajmą się specjaliści od
marketingu. Branża wydaje na reklamę 36 miliardów dolarów rocznie, w
tym 13 miliardów na przekaz skierowany do dzieci. Mały Amerykanin
ogląda codziennie 30 spotów telewizyjnych reklamujących słodki i
tłusty junk food. Z taką nieprzerwaną marketingową nawałnicą mierzyć
się będzie kampania Let's Move Michelle Obamy. Szkoda tylko, że gdy
ona ją przygotowywała, jej mąż w gabinecie obok podpisywał kolejne
nominacje dla agrospożywczych bonzów, którzy - jak mówi jeden z
niezależnych farmerów w filmie "Food, Inc." - traktują konsumentów z
taką samą troską jak bydło, które zarzynają.

Oczywiście USA nie są jedynym krajem, gdzie produkcja żywności została
uprzemysłowiona. Jednak nigdzie indziej aż tak silnej kontroli nad
tym, co jedzą ludzie, nie dzierży kilka potężnych podmiotów. Polska
jest dziś na etapie, na którym Amerykanie byli w latach 70. Nasze
rolnictwo się reformuje, przed władzą kluczowe decyzje, które
ukształtują system na lata. Trwają prace nad ustawą o GMO.
Biotechnologicznym gigantom zależy, aby nasze prawo było wprowadzaniu
upraw modyfikowanych jak najbardziej przychylne. Potrzebna jest w tej
sprawie otwarta, publiczna dyskusja, bo nie chodzi tylko o to, czy
żywność GMO jest bezpieczna dla zdrowia. Chodzi o to, jak w
przyszłości będziemy karmieni. Chodzi o to, czy oddamy całe nasze
jedzenie w ręce monsantów, cargilli czy tysonów. Chodzi o to, czy
chcemy być traktowani jak bydło